@Paulianna89 nie pozwalaj szarpac sutkiem , glowke przytrzymuj w razie co hehehe ja bym radzila jeszcze ze kiedy widzisz ze zaczyna sie tak wsciekac ,, szarpac to wsun palec w kacik jego ust i wyjmij piers... boli malenstwo... a ssie szybko potem by sie uspokoic moj mlody tez mial taka akcje jak prykal i sie prezyl Teraz dostała nutramigen na alergię pokarmowa zobaczymy jak po nim będzie A ona biedna nawet godzinę po karmieniu ulewa w nocy tak chlusnelo że aż nosem jej poszło i jak ja mam funkcjonowac a mąż ma do mnie pretensje że obiad niezrobilam Szczerze to już powoli ż braku snu i bezsilność zaczyna mnie depresja dopadac płacze w dzień i w nocy bo niewiem co mam jeszcze zrobić żeby było dobrze no mam nadzieję że Mężowi się oberwało i to porzAdnie!! zostaw go z maleństwem które ma problem i zobaczymy za ile minut wymieknie!!!!! wrrr normalnie bez pomyslunku te chłopy czAsem..tylko wymagać ale zrozumieć to ciezko właśnie kupiłam ta Wit D takie rybki odkręcane i młodemu zapodalam wczoraj(..nie wiem co za diabeł mnie podkusil wieczorem) i po tym 2h krzyczał przerwami na 5minutowy sen ...ledwo się wyprykal ..na bank to to eh !!! może zobaczę ten vigantol czy jakoś tak dzieciom cos tam w kroplach dawałam ale nie pamiętam nazwy @Balonsbalons bardzp dobrze zrobiłaś!! napewno miał świadomość tego że tak to się skończy Ja przedwczoraj miałam załamania bo nie mogłam małej uspokoić. Od 19 do 2 w nocy. Mój przyszedł o 22 i poszedł spać. Popłakałam się. Musiałam na chwilę wyjsc z pokoju i zostawić Igę żeby ochłonąć. Powiedziałam że potrzebuje pomocy i żeby jutro wrócił wcześniej. I co ? nie ma go drugi dzień w domu. W sumie to nie widzę różnicy oprócz tego że mnie nie wkurza. Jak jest to włącza tv i bawi się telefonem. Czasami weźmie mała na ręce ale jej nie przebiera ani nic. Tylko mnie poucza. Zaczęłam w końcu jeść normalnie. Nie miałam wcześniej czasu. Ale teraz już lepiej ogarniam. Co kilka dni przyjeżdża moją mamą. Zostaje z mała na godzinę więc robię zakupy. Brakuje mi tylko pieczywa. Dziś miałam iść na spacer do sklepu (25min piechotą) ale smog był, więc zrezygnowałam. oh biedna mała.. mam nadzieję że to jednorazowe! możliwe ze cos jauwieralo jak nic eh. a co do Męża to bez komentarza ... byłoby mi cholernie przykro gdyby Mąż odmówił mi pomocy nie jestem przyzwyczajona do takiego zachowania i naprawdę ciężko mi to zrozumieć mój nadgodziny robi a mimo to i przy dzieciach bez marudzenia co potrzeba robi wracając z pracy czy były młodsze . czy teraz U nas już po, masakra jakaś jak się ciesze że już po wszystkim. Niestety cesarka ale teraz już z górki. 54,3190 [emoji7]Zobacz załącznik 922759 śliczna ! Gratulacje!!! Ja mam jeszcze 2 starszych dzieci i muszę obiad ugotować posprzątać pranie poskładać itd już niepamietam kiedy się malowalam czasem nawet kawy niemam kiedy wypic a zjesc to już wogule jestem na skraju wyczerpania w nocy tylko ja wstaje bo mój kierowcą ciężarówki i wstaje nad ranem do roboty Wczoraj mi wypominal że on zapierdala a ja nic w domu nierobie i tylko wydaje jego ciężko zarobione pieniądze a ja co kurde przeciez też dostaje kasę za maciezynskie i się poświęcam dla dziecka bo sama zrezygnowalam ż pracy żeby ż mała siedzieć w domu Sorry musiałam się wygadac naprawde za jaja bym powiesiła a to i tak by było mało.. tyle lat że swoim jestem i jakby mi tylko tak powiedział to ukatrupilabym za taką krzywdzaca wypowiedź na temat czy coś robisz czy nie! .... wydajesz Jego ciężkie zarobione pieniądze?... a kim jesteście dla niego? rodzina? ja pierdziele wybacz ale mnie zmroziło to zdanie totalnie!!! jeśli uważa że na coś za dużo wydajesz to niech porozmawiać jak człowiek . podyskutuję a nie wypomina i jeszcze od nierobów wyzywa ...niech ruszy dupę! i pomoże ..w czymś odciąży byś miała czas na ważniejsza sprawę której on nie chce wykonać jak Gotowanie! np. wkurzyłam się mam znajoma i uzera się z takim leniem w domu że szkoda gadać .. ale fakt że jak dzieci nie było to jej pasowało że wszystko robiła sama.. on przychodził z pracy i czekał aż mu obiad poda i kanapki do pracy zrobi ... i na przeglad autem pojedzie ..zakupy zrpbi..itd. u teraz kiedy doszły dzieci to jej to przeszkadza Bo -->nic nie pomaga a jej jest ciężko !!.. tylko właśnie ''ciezko' zmienić kogoś kto od lat przyzwyczajany tylko do pracy w pracy co do obiadu .itd kochana jeśli nie masz czasu w dzień rano..naszykować czegoś to może dzień wcześniej wieczorem ? kiedy Mąż wziąłby dziecię! zająłby się ty miałabyś czas coś przygotować na szybko ..rozdzielić sobie pracę z gotowaniem na pół chociażby.. ja jak pracowałam i wiedziałam że na drugi dzień po 15 a ja dopiero po 18 to gotowałam np. zupkę dzien wczesniej wieczorem..bądź sosik .sałatkę a ziemniaki kroilam w kostkę . czy spagetti ..i jak mąż wracał z pracy to tylko ziemniaczki musiał ugotować a to trwało z 15min ... Mąż twój miałby szansę POMOC a nie marudzić z zakupami moglby pomoc też chociażby !! mu urosło! wcześniej pisałam że nie mam apetytu . Mąż mój zauważył że jedzenie nie znika i wczoraj np. dzwoniąc do mnie zaznaczył że mam zjeść co kupil bo on wie ile czego jest ..a chlebka tyle co zaznaczył na opakowaniu bo inaczej Inkę schowa żebym się pijąc nie zapychala ..Bardzo mnie rozczulil i aż mi się chce odwdzięczać taka sama dobrocia i tym że myśli o Mnie ..o Nas i tak powinno być !! młoda dziś zamiast o 15 miałam odebrac o 16 i dzwonił Mężu by mi przypomnieć bo ja ostatnio zakręcona z czasem ..tak więc Można ?? a no Można i nie wybielam chłopa bo też mieliśmy swoje problemy które wspólnie rozwiązywaliśmy! nie raz rozmawiając cała Noc! moja mama miała tak wszystko na swoich barkach i zawsze mówiła że dobry Mąż mi się trafił ... a może nie tyle trafił co też wiedziałam czego oczekuje od partnera i o tym mówiłam głośno? wiele spraw nie wzięło się też samo z siebie! no i jaki tata taki syn syn wlasnie pojechałdo Tesco po ser żółty bo będzie robił kolację oO coś pomogę bo jestem aż ciekawa co będzie pichcić ...nie chciał mi powiedzieć wrrrrr i wszystkiego najlepszego z okazji Mikołajek!!!! ja dostałam bransoletkę a Mąż perfumy ppdroby hahaha
Dzien 4: Wakacyjny Vlog gdzie jade do szkocji na mojego taty 50 urodziny! Dzisiaj idziemy sobie na spacer w gory, zegnamy sie z rodzina, jemy kanapke w powol
... Początkujący Szacuny 0 Napisanych postów 150 Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 7535 Nie wiem z czym robić kanapki do szkoły bo jade wcześnie rano i zwykle jestem o 16:30 w domu. Zabieram ze sobą 5 kanapek z szynką i sałatką. Jak myślicie z czym najlepiej robić kanapki do szkoły żeby to było proste i odżywcze. Ekspert SFD Pochwały Postów 686 Wiek 32 Na forum 11 Płeć Mężczyzna Przeczytanych tematów 13120 Wyjątkowo przepyszny zestaw! Zgarnij 3X NUTLOVE 500 w MEGA niskiej cenie! KUP TERAZ ... Początkujący Szacuny 0 Napisanych postów 17 Wiek 34 lat Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 3924 ja polecam robic kanapki z róznymi dodatkami. Jedzienie kanapek ciagle np. z bialym serem i oliwa albo z piersia kurczaka moze bym monotonne a uwierzcie mi ze juz zrobienie jednej kanapki z piersia z drugiej z serem bialym znacznie ulatwia trzymanie sie diety. (przynajmniej u mnie) Ja jak robilem kanapki z serem bialym to zawsze tego sera byla tak duzo ze mi wprost "wychodzil" z kanapki bo tyle go musialem dac aby uzupelnic bialko a teraz robie taki myk ze dodaje do niego ostrowi i wychodza z tego calkiem niezle kanapeczki. polecam do szkoly rowniez wafle ryzowe jako zrodlo wegli dobre to jest i mozne jest samo:) oczywiscie gainer jak najbardziej. Jezeli ktos sie wstydzi pic gainera to mozna go wlac np. do bulelki po takiej coli jakies tam light bez cukry ona po prostu nie jest przezroczysta i nie widac co jest w srodku wiec zalozmy ze nie ma "wstydu" ze sie pije gainera. u Makłowicza kiedys w jego programie zobaczylem ze robi on kanapki z omletem. Wyprobowalem taki rodzaj kanapki i musze powiedziec ze niezle sie sprawdza polecam. ogolnie to z jedzeniem trzeba kombinowac zeby sie nie znudzilo bo wg mnie jak sie jedzenie znudzi to czlowiek gorzej sie trzyma diety jak ma po raz enty zjesc te cholerne kanapki z bialym serem ... Ekspert Szacuny 2287 Napisanych postów 5726 Wiek 35 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 216992 Śmieszny post:) Ja na 5 godzin do szkoły zabieram albo 3 bułki z szynką sopocką i serem żółtym, albo 6 kromek chleba złączonych ze sobą- chcę trochę przytyć :] Widzę że Ty dłużej zabawiasz w szkole więc musisz sobie pojeść- myślę że szynka i kilka kromek chleba wystarczy- do tego dorzuć ogóra albo pomidora :) ... Ekspert Szacuny 11036 Napisanych postów 50701 Wiek 29 lat Na forum 22 lat Przeczytanych tematów 57816 usmaz sobie dzien wczesniej fileta zapakuj w bulke rano i do szkoly. ... Początkujący Szacuny 9 Napisanych postów 78 Wiek 30 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 1790 ile juz takich tematów było??? 5 lub więcej ... Początkujący Szacuny 4 Napisanych postów 382 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 4288 ja biore do szkoly bułki z tunczykiem i Tobie tez polecam brać z tuńczykiem :] ...kiedy ty sie op*****lasz ktoś trenuje żeby skopać Ci dupe... ... Początkujący Szacuny 1 Napisanych postów 77 Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 567 ja do szkoly dzis wziąlem 12 bulek i duzyt kawalek ciasta oraz 3 jabłka bylem 9 godzin w szkole:) "Jeśli chcesz pokoju, szykuj się na wojnę" ... Specjalista Szacuny 62 Napisanych postów 4027 Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 16307 ja proponuje do szkoły , razowca z chuda wedlina serem i warzywami ... Początkujący Szacuny 6 Napisanych postów 143 Wiek 35 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 2055 a ja biore widelec i kupuje tunczyka w puszce+kanapka ze schabowym, albo jak niema czasu na schabowe to maslanka milko i 2-3 kanapki z szynka z piekarni ... Specjalista Szacuny 56 Napisanych postów 7171 Na forum 17 lat Przeczytanych tematów 74292 wez sobie jakas miseczke i wczesniej w domu przygotuj sobie ryz + twarog i siamaj w szkole ... Początkujący Szacuny 23 Napisanych postów 3676 Wiek 33 lat Na forum 16 lat Przeczytanych tematów 22018 chleb z soją + kiełbasa krakowska sucha/polędwica z piersi kurczaka/wędzonka wołowa gotowana + ser żółty + np. liść sałaty pekińskiej :) ... Początkujący Szacuny 4 Napisanych postów 1244 Wiek 35 lat Na forum 18 lat Przeczytanych tematów 45607 Moje propozycje (sam tak jadam): 1. Chleb razowy z piersia z kurczaka 2. Chleb razowy z serem twarogowym chudym 3. Ryz/makaron z serem twarogowym chudym 4. Gainer 5. Ryz z piersia z kurczaka Do tego omega-3
Oto 3 pomysły, które Cię zaskoczą. Koniec z banalnymi kanapkami do pracy! Oto 3 pomysły, które Cię zaskoczą. W zwykłych kanapkach, przygotowanych z pszennego chleba posmarowanego masłem i przykrytego plasterkami żółtego sera, szynki i pomidora nie ma niczego specjalnie fascynującego, dlatego choć tłumią one głód, z czasem
becja napisał(a): A Wy? Co porabiacie rano? Gryzę. Wszystko i wszystkich, ze szczególnym uwzględnieniem budzika, który śmie mnie budzić bądź męża, który po n-tym przedłużaniu drzemki bezczelnie wykopuje mnie z łóżka 8) Potem zbieram się w ślimaczym tempie, czasu starcza tylko na umycie i ubranie i biegiem do pracy. W pracy herbata, szklanka wody ( za kawa nie przepadam ) i zaczynam żyć. W weekend za to śpimy do południa i świat po obudzeniu jest piękny i radosny lol Odpowiedz Gabingo napisał(a): hi hi, ale dobre lol malujesz sie dla zajec a nie dla siebie ? Hi hi w sumie można i tak powiedzieć. Ja jakoś nie przepadam za malowaniem i jeszcze niedawno nie praktykowałam :) No, co innego jak są wielkie wyjścia - wtedy to maluję się dla siebie :) i wtedy nawet lubię :) Odpowiedz patt napisał(a): nie maluję się bo mi się nie opłaca na 2 godziny zajęć. hi hi, ale dobre lol malujesz sie dla zajec a nie dla siebie ? Odpowiedz OOO to ja mam dobrze. Gdy większość Was wstaje to u mnie jeszcze środek nocy. Zimą wstawałam około - po przestawianiu budzika przynajmniej 3 razy :) Teraz jak już przyszła wiosna wstaję tak - już nawet bez przestawiania budzika. Kończę studia i jeszcze nie chodze do pracy. Mam jednak świadomość, że jeszcze trochę i już nie będzie tak pięknie, więc korzystam z tego co mam :) Gdy wstaję wcześnie nie jem śniadań, bo za wcześnie, nie piję kawy bo dostaję palpitacji :) nie maluję się bo mi się nie opłaca na 2 godziny zajęć. Więc w sumie wyrabiam się w miarę szybko. I od pewniego czasu zawsze budzi mnie Trójka, jakoś łatwiej się wstaje :) Generalnie im jestem starsza tym dłużej bym rano poleżała :) Odpowiedz Ja tam bardzo lubię poranki. Wstaję dość wcześnie, nawet jak wykłady mam późno. Często wstaję tak, żeby się jeszcze zobaczyć z moim facetem, czasem zjeść wspólnie śniadanie. Aby wyjść potrzebuję godzinkę, półtorej. Biorę poranny prysznic, maluję oczy, wybieram, co założyć, słucham muzyczki, czasem jem śniadanie - to, gdy się spieszę, jak nie to jeszcze, coś czytam, uczę się... Rano lubię robić wszystko powoli, z namaszczeniem. Odpowiedz napewno nie są takie jakie powinny być jak Młody ma ranną zmianę o budzi mnie jego budzik i krzątanie się po domu, wychodzi o wtedy ponownie zasypiam chodzę do pracy na więc wstaję o - najpierw kot musi dostać jeść, potem poranna toaleta, jakieś śniadanie, szybkie porządki z poprzedniego dnia i o wychodzę kiedy Młody ma na popołudnie wszytko jest tak samo tylko nie jesteśmy budzeni przez budzik a przez domagającego się jeść kota 8) w weekendy nie jest lepiej bo albo idziemy na zajęcia albo Młody do pracy - nigdy więc nie mamy czasu na wspólne celebrowanie poranków ale cały czas wierzę, że to się zmieni :) Odpowiedz Dzis ostatni dzien slodkiego lenistwa z cudnym porankiem w programie. Uwielbiam poranki w takie wolne dni, celebrujemy je z mezem prawdziwie - wstajemy wtedy, kiedy chcemy, a nie kiedy budzik kaze, jemy spokojnie sniadanko (zazwyczaj serwujemy je sobie nawzajem do lozka). Takie poranki to zazwyczaj aromat swizo upieczonych buleczek, jajecznicy, :lizak: Echh, a jutro brutalny powrot do szarej codziennosci Dojezdzam do pracy z przesiadkami i zeby byc tam na 8:00 wstaje najpozniej o 5:50, by o 6:30 wyjsc z domu. Nie ma wtedy czasu na marudzenie, przestawianie budzika czy inne takie, wszystko trzeba robic w tempie, wszystko ma swoja ustalona kolejnosc. Sniadanie jadam co prawda w domu, ale to bardziej takie zapchanie zoladka niz z prawdziwego zdarzenia sniadanie Maz zazwyczaj smacznie sobie jeszcze spi jak ja wstaje Odpowiedz Poranki ostatnio mam masakryczne, jeśli idę do pracy na 8:00 to wstaję ok 5:00 dwa razy przestawiam budzić. Zazwyczaj wstaję na ostatni moment, najpierw poranna toaleta, jak zdąze to robie sobie coś ciepłego do picia, śniadania jem w pracy wtedy kiedy znajdę chwilkę. Ogólnie nie lubię poranków. Jak mam wolne to odsypiam tak do 9:00. :) Odpowiedz Nie cierpie porannego wstawania, rano jestem powolne zombii ktore snuje sie otepiale, prysznic zakancznany zimna woda mnie nie budzi :P potrzebuje godzin aby calkowicie sie wybudzic (najlepiej tak do 11 rano ;) ) i zaczac funkcjonowac (okolo 16 staje sie wreszcie gotowa do wielkich dzialan! :P :P :P ) Jestem klinicznym przykladem nocnego marka, pora od 16 do 2 w nocy to dla mnie najlepszy czas, poranki moga nie istniec (tzn. powinnam je przesypiac ;) ) W dni powszednie radio startuje o 6:50 ale tak juz moj mozg sie przyzwyczail (zablokowal uszy ;) ) ze zupelnie nie slysze i nadal smacznie spie, do 7:10 albo dluzej. O 7:30 zwlekam sie wreszcie z lozka i albo robie sobie sniadanie albo od razu pod prysznic. Z reguly rano nie jestem glodna, wiec tylko cos tam przekaszam (np. kawalek sera :P ) ubieram sie, daje jesc kotu, zerkam do internetu, i okolo 8:30 wreszcie udaje mi sie wyjsc (wersja optymistyczna ;) ). Mr Man budzi sie wraz z radiem albo i wczesniej, wstaje razem ze mna, jest o wiele szybszy w porannych czynnosciach wiec myje sie, ubiera i je sniadanie zanim ja tak na dobrze oprzytomnieje, po czym wychodzi do pracy okolo 7:45. W weekendy spie do 9-10 rano, po czym albo leze i dobudzam sie czytaniem, albo wloke sie do kompa przed ktorym przez nastepne dwie godziny przytomnieje. Nastepnie bezstresowy sniadanio-lunch w poludnie. 8) W weekendy jestem "gotowa do zycia" tak okolo 13 ;) i zwykle siedze do pozna w nocy. No mowilam ze jestem nocna sowa lol Odpowiedz Wstaje o wychodze do pracy, raz w tygodniu w poniedziałek mój mąż wstaje o i jedzie do pracy na 5 dni 8) W weekendy śpimy dosyć długo, ale mnie sie ostatnio troche poprzestawiało i wstaje ok jem sobie cos a potem dosypiam kładąc sie obok męża. Odpowiedz Od pon. do pt. pobudka codziennie o Mąż pierwszy idzie do łaznienki - ja sobie jeszcze dosypiam 10 min. Potem moja kolej :) po 10 min wychodzę, drugie 10 min. to ubieranie. W międzuczasie któreś z nas czyści kuwetę, jeśli trzeba, zmienia wodę kotu oraz dorzuca jedzonka. Tak ok. wychodzimy oboje z M. z domu na autobus. Część drogi jedziemy razem, potem ja jeszcze podjeżdżam tramwajką. Sniadanie i kawa w pracy :( Za to poranki sobotnio - niedzielne sa rozciagnięte do maksimum :) wstajemy ok lub nawet poźniej. Wprawdzie obudzimy sie przed tymi ogdzinami, ale zawsze jeszcze gadamy. Potem wspólne śniadanie. W niedziele na śniadanie robimy zawsze jajecznicę :) Takie nasze... Odpowiedz Dzisiaj miałam piekny poranek. Wstałam o 9:00, zaparzyłam sobie pyszną kawę z mlekiem, zjadłam śniadanie, nalałam duuuużo wody do wanny i leżałam w niej, leżałam... Ech, bosko :D Odpowiedz Dziewczyny wpadam w kompleksy jak czytam, jak Wy wszystkie wcześnie rano wstajecie ;) O 6 rano wstawałam chyba ostatni raz w szkole średniej, a o wcześniejszych godzinach to już nie wspomnę ;) Ja-obecnie jestem na L4- więc wstaje koło 11, nigdy wcześniej ;) A jak chodziłam normalnie do pracy wstawałam najwcześniej o 8, żeby sie wyrobić na 10 do pracy, mój mąż zaczyna pracę jeszcze później, więc zawsze poranki spędzaliśmy razem ;) Odpowiedz Od poniedziałku do piątku wstaję o Mycie, ubieranie się, malowanie, buziak dla męża i do pracy.. Mój mężuś niestety chodzi później do pracy i spi jak wychodzę Ale weekendy są boskie :lizak: wylegujemy się do 10, mąż przynosi śniadanko do łóżka..... :love: Odpowiedz hmm to ja chyba jestem najgorsza o poranku nastawiam sobie buzik na jakies 1,5 godziny przed ostateczną pobudką, po czym 2 godziny pozniej ( co 15 min dzwoni drzemka) wybiegam z łóżka, 15 min łazienka, chwila soczewki, 5 min makijaż, 5 min ubranie i bieg do pracy - 20 min jestem gotowa - kawy juz niepotrzebuję ten bieg dostarcza mi odpowiedniej porannej adrenaliny :) to wszytsko juz za tydzien sie skonczy, bo gdy zamieszkam z moim ukochanym, nie podrzemię już :) Odpowiedz u mnie poranki to najgorsza częśc dnia :-( NIECIERPIE rano wstawac!!!!Najwczesniej pobudka o 5:10, a najpóźniej ..... ok 9 :) Odpowiedz wersja - mogę pospać :D : moj mąż wychodzi do pracy i daje mi buziaka, ja robie papa i kontynuuję spanie 8) budzę sie jak sie obudzę ;) czyli miedzy 8, a 9 łazienka, kuchnia (kawa z mlekiem i kanapka z nutella) włączam komp i sprawdzam co w trawie piszczy (łącznie z forumą) potem kończy sie ranek wersja - pospać nie mogę : moj mąż wychodzi do pracy i daje mi buziaka, myśle sobie, ze zaraz muszę wstawac ok. podubka (wstaje od razu - zawsze - nie znosze przestawiania budzika o 2 minuty) łazienka, kuchnia, konsumpcja tego co zwykle szukam czegoś do ubrania, maluje sie i biegiem na autobus (lub tramwaj - zależy gdzie zdążam ;) ) Odpowiedz Nie cierpię porannego wstawania i zawsze mam za mało czasu (o której bym nie wstała ). Nasze poranki od poniedziałku do piątku zazwyczaj wyglądają tak: - 5:45 budzik (a raczej syrena w tel. komórkowym , - zaraz po sygnale budzika w łóżku ląduje pies i następuje uroczyste powitanie, - ok 5:50 wstaję i nastawiam wodę na kawę, - idę do łazienki (prysznic), - potem wstaje mąż i zalewa kawę, - ok 6 ja zaczynam przygotowywać szybkie śniadanko, a mąż idzie do łazienki a potem wychodzi z psem (albo odwrotnie w zalezności od dyżuru ;) ) - idę do łazienki (tym razem makijaż), - między 6:20 a 6:40 jemy śniadanie, oglądamy TVN24, ja dopijam kawę, - 6:40 wychodzimy, podjeżdżamy po koleżankę, z nią zawozimy mojego męża do pracy i jedziemy dalej (ok. 7:30 jestem u siebie w pracy). Czasem mam na 11, więc wstaję jak mąż wyjdzie. W soboty i niedziele, gdy jest mąż, ja wyleguję się do bólu, a on wychodzi z psem i przygotowuje śniadanko :love: Kiedy go nie ma wstaję ok 7, wychodzę z psem a potem z kawą forumuję :) Odpowiedz godz 5 - pobudka meza ja budze sie ok 7, juz sama robie kawke zbieram sie potem sniadanko i znikam do pracy na 9 jedyny poranek gdy budzimy sie kolo siebie to niedziela :( Odpowiedz U mnie w sumie poranki wyglądają dość podobnie każdego dnia, różnią się w sumie tylko godziną pobudki i tempem, w jakim wykonuję poszczególne czynności - a zalęzy to wszystko od tego, na którą mam zajęcia w tygodniu, a w weekendy - czy idę do pracy i na pory pobudek to ( wtedy, kiedy mam wolne, choć przyznaję, że czasem zdarza mi się poleniuchować dłużej, choć zawsze tego żałuję, bo jak śpię za długo to potem przez pół dnia nie mogę się pozbierać - jakaś taka nie do życia jestem). Czynności wykonywane codziennie rano to prysznic połączony z myciem włosów (codziennie - wrrrr...czemu one się tak przetłuszczają ), śniadanko (obowiązkowo, choćby się paliło, waliło, bo inaczej mogę np. zasłabnąć w pociągu jeśli nie siedzę), suszenie włosów i ogólnie doprowadzanie ich do ładu, ubieranie się, jeśli mam czas to makijaż, kawa, jakieś ciastko. A w ogóle to uwielbiam poranki, kiedy narzeczony nie śpi już (zdarzają się kiedy wychodzę później bądź w ogóle nie wychodzę) i robi mi śniadanka - zawsze są pyszne :D, a najważniejsze, że możemy zjeść je razem. Ostatnio wprowadzam w życie nowy system - chodzę spać wcześniej (tzn. około 23, czyli godzinkę-dwie wcześniej niż zawsze się kładałm) i okazało się, że działa, nie mam już takich problemów ze wstaniem nawet o 5, nie przestawiam tysiąc razy budzika, ze wszystkim się spokojnie wyrabiam i poranki, kiedy trzeba wstać wcześnie nie są już takie straszne 8) . Pozdrawiam Gosia Odpowiedz są trzy wersje naszych poranków: o dzwoni budzik męża, idziemy do łazienki-ja wracam po minucie do łóżka a mąż szykuje się do pracy( w sypialni musi być zapalona mała lampka nocna-jakoś mi tak nieswojo, trochę się boję ;) ), o mąż daje mi buziaka, chwilke się przytulamy i on jedzie do pracy 0 ja wstaję( czasem zasnę od wyjścia męża, a czasem tylko leże i słucham, jak ptaki się wydzierają jeden przez drugiego-ale ładnie :D ), lecę do łazienki, ubieram się , i ok wyprowadzam rower i jadę do pracy w pracy jestem ok i tam mam dla siebie ok 20 minut nim przyjdzie ktokolwiek-lecę szybko do kuchni, robię herbatkę, jem kanapkę i czyyyyytam :D jeśli mam wolne w tygodniu( dwa dni), to mąż wstaje, a ja śpię dalej i budzę się tak ok 10, długo leże czytam, oglądam tv, siedzę przy forumi w piżamie jeśli mam wolny weekend, nie śpię nigdy dłużej niż do 7-8, bo Adaś nie może spać( zawsze ma wolne weekendy i hmmm, jak sie codziennie wstaje o to i ja nie śpię :D generalnie uwielbiam spać, ale z wczesnym wstawaniem nie mam problemu Odpowiedz Wstajemy o - bez wylegiwania się bo wtedy podsypiam i jakos się rozleniwiam. Idę się myć. W tym czasie mąż sadza Gabiego na nocniku, potem go ubiera. Ja się ubieram, mąż do łazienki. Mały sie bawi. Później szybki makijaż a mąż sie ubiera. O wychodzimy. Śniadania jemy w pracy. W weekendy mąż wstaje do małego, ja śpię mam cudownego mąża. Zwykle razem przygotowujemy śniadanie, jemy bez pospiechu. Odpowiedz mam dwie wersje, bo raz mam na rano, a nastepny tydzien na pozniejsze rano ;) 1. pierwsza zmiana : budzi dzwoni i natychmiast wstaje, polprzytomna ide do lazienki, myje sie, nakladam podklad, zasiadam juz ubrana przed biurkiem i sie lekko maluje, czasem zerkne na forum jak komputer jest wlaczony ;) pozniej daje jesc zwierzetom ( kot + pies ), budze moje serce ( psinke Fibulke ) i idziemy na krotki spacerek :D potem kolo jade do pracy, zaczynam i pierwsze 15 minut mamy przerwe na sniadanie ( pracuje w kantynie ). 2. druga zmiana : budzik wzywa o wstaje, wlaczam komputer i najpierw troche grzebie na forum, pozniej lazienka, makijaz, sniadanie dla zwierzakow, czasem ja cos zjem, 10 spacer z Fibulka, jakies 15 min. i o jade do pracy. zaczynam o 11, ale juz o mamy 30 minut przerwy na obiad. Odpowiedz jestem typową sową-jakbym mogła to spałabym nawet i do południa nienawidzę ranków i poranków budzik dzwoni o 6:20 toaletka,ubiór, czesanie,makijaż herbata i ciastko ( nie jem typowych śniadań) i albo wychodzę na autobus-albo mój rodziciel jest tak miły, że zabiera mnie po drodze autkiem mąż ma wcześniej niż ja do pracy- jak ja wstaję on już wychodzi od samego początku wiedział jaka jestem i że nie może liczyć, na to że wstanę znacznie wcześniej żeby np przygotować mu śniadanie ( bułeczkę ma przygotowaną w lodówce -dzień wcześniej) za to w weekendy poranki wyglądają zupełbie inaczej-są takie "wspólne" i miłe :love: Odpowiedz Najbardziej lubię wstawać, czy świeci słoneczko i jest przyjemnie ciepło a aura za oknem zachęca do opuszczenia mieszkania ;) Moje porannki w dni, gdy lecę na uczelnię (pon-czw) na zajęcia na 8:30 wyglądają następująco: 6:55 - dzwoni budzik w telefonie, wstaję, idę do łazienki - ząbki, siu-siu , pierwsze ogarnięcie włosów, zakładam szlafrok, idę do kuchni, robię kanapki i 2 kawałki chleba na talerzyku + folik 7:05 jem śniadanie w łóżku tuląc się do męża, który wstaje o 8:30 7:10 do 7:25 drzemka - znowu jestem wtulona w męża :love: 7:25 wstaję, ubieram się, pakuję do końca torbę, jak mam czas - to makijaż 7:39 wychodzę na przystanek, który mam pod domem I CODZIENNIE musi być taki sam rytuał, bo jak czegoś nie zrobię to cały dzień potem mi źle idze. :o Odpowiedz Nas najczesciej o 7 budzi syrena z Zakładów Azotowych :D K i Szymcio zostaja w łózku, ja natomiast ide do łazienki, po 15 min wedruje do kuchni, gdzie robie mezowi sniadanie do pracy..zdarza sie ze przed wyjsciem do pracy z syneczkiem przegladne ksiazke badz tata pokopie z nim pilke.. Natomiast uwielbiam poranki sobotnio - niedzielne, gdzie wszyscy lezymy w lozku, wyglupiamy sie, rozmawiamy..a pozniej siadamy do wspolnego sniadania..tak lubie najbardziej :D Odpowiedz A ja mam tak, że o której bym się nie położyła i jak bym nie była wypoczeta, to nie idzie mi poranne wstawanie :| Zawsze mogłabym jeszcze trochę poleżeć ;) Niecierpię rano wstawać! Oczywiście jak musze to wstanę, nawet bardzo bardzo wcześnie i potrafię się zmobilizować, ale zwykle to jest tak, że wstaję 'na styk' i nie ma mowy o porannym wysiadywaniu przy kawce ;) No a teraz to śpię do oporu, tak, ze czasami aż się wstyd przyznać o której wstaję a jak już wstanę to wszystko robię baaardo pooowoli ;) Z tym, że przez większość liceum i prawie całe studia notorycznie zarywałam noce i byłam wiecznie niewyspana, więc teraz sobie to wszystko odbijam 8) Odpowiedz U nas od prawie 4 miesięcy poranki reżyserowane są przez Maćka. A ponieważ nie ma jeszcze wprawy w reżyserowaniu, to tak naprawdę każdy poranek jest inny :) Czasem jest tak, że jak Maciek o 6 się naje, to potem już mu się nie chce spać. Więc sobie siedzimy i "gadamy". O 7:00 Paweł schodzi z wyrka i wita nas całuskami. Potem on sobie je śniadanko, a my mu towarzyszymy. O 7:30 wychodzi do pracy i zostajemy we dwójkę :) W takie dni Maciek z reguły przed 8 już drzemie. Wtedy ja - kawusia, jogurcik z płatkami i Foruma - oto moje śniadanie :D Czasem jest tak, że jak Maciek o 6 się naje, to potem idzie jeszcze spać. Więc i ja wracam do łóżka i zasypiam tak mocno, że nawet nie słyszę, jak Paweł wstaje, je śniadanie i wychodzi. Nawet jego całus mnie nie budzi :) Maciek wstaje jakoś tak przed ósmą. Wtedy on je śniadanko, potem ja jem swoje :) Oczywiście przed kompem :D Czasem jest tak, że Paweł nie idzie do pracy :) Wtedy jak Maciek o 6 się naje, to wędruje do naszego łózka :) I tak sobie zalegamy we trójkę, aż nam się znudzi albo aż kiszki marsza zagrają :) Odpowiedz w dni gdy pracuje (wt, śr, pt) i musze wtać o określonej porze to: nastawione mam cztery alrmy: -pierwszy na godzinę o której powinnam wstać aby powoli się wyszykowac i spacerkiem do pracy dojść- -drugi sensowna godzina gdy wszystko da sie zrobić ale bez zbytniego ociagania się -trzeci, no juz nalezy się szykowac w ekspresowym tempie-herbaty nie ma co robić bo i tak się wypić nie zdąży -czwarty-jak dotrwam do czwartego musze zadzwonić po tatę aby mnie podrzucił do pracy i się szykuję bez pośpiechu bo pieszo potrzebuję około pół godziny na dojście-mega wyczynem jest 20minut, autem do 10minut, także gdy podrzuca mnie tata mam 20 minut ekstra. w dni gdy pracuję w domu (pn, czw, sob, nie) wstaję kiedy chcę czyli około 10, 11 nigdy nie śpie dłużej niż do południa lol R. wychodzi do pracy rano- czasami pamiętam jego cześć, a czasami nie. mnie jest się zawsze bardzo trudno obudzić, ale siedziec do 2,3 rano to już nie problem... a nie działa wczesne zasypanie też nie moge sie obudzic...taka ze mnie sowa Odpowiedz Budzik dzwoni zwykle o dobrych wiatrach przed Kadzy dzien zaczynam od wielkiej szklany wody. Ide do lazienki,myje wlosy,prysznic,makijaz. Po czym przeczesuje wlosy,zeby same sobie wyschly :) Kiedy ja wychodze z lazienki,T. niemal na czworakach czolga sie po sniadanie do kuchni (jemy szybkie sniadanka-ja platki kukurydziane+ platki owsiane z mlekiem, 2 duze jogurty lub jogurt z platkami) Ubieram sie,zabieram jakies kanapki ktore ja lub T. zrobil dzien wczesniej,sok,wsiadam w samochod i pędzę co by na zdazyc do pracy. Najczesciej zjadam jedna z kanapek w drodze,po czym odpalam papierosa. W weekendy niestety tez najczesciej wstaje rano,by nawet 10-12 godzin spedzic na uczelni. Ale wtedy już nie szykuje sie w takim pospiechu,bo na uczelnie zawsze mozna sie spoznic ;) T. poranki weekendowe ma zwykle dla siebie,ale juz niedlugo..... Odpowiedz coffee and cigarettes jak u Jarmuscha always coca cola ;) Odpowiedz Budzik mojego męża dzwoni o 6:00. Natępuje pięć minut leżenia. Wreszcie I. wstaje. Po kolejnych pięciu mnutach dzwoni mój budzik. Włączam drzemkę. Kolejne budzenie o 6:20. Jeszcze 5 minut leżenia. Wstaję. Piję trzy łyki kawy. Idę do łazienki. Siadam przy staole i oglądam "Kawę czy herbatę". I. kończy śniadanie. Powoli ubieram się. Maluję. I. wychodzi do pracy. O 7:00 wyprowadzam ekspresowo psa. O 7:10 wychodzę do pracy (zaczynam o 7:30). W soboty i niedziele jest super - śpię tyle, ile potrzebuję (zwykle do 9:00), jem długo śniadanie i piję conajmniej dwie kawy z mlekiem. Odpowiedz naitre napisał(a): budzik 4:45 :vom: :vom: :vom: Odpowiedz ojjjj to jest najgorsza część dnia. Zawsze budzę sie godzinę. Zakładając ze mam na 8:00 zajęcia: budzik 4:45 wyciągam rękę po notatki 5:00 uczę sie /powtarzam w łóżku do 6:00 zaczyna grać budzik, co oznacza, ze F się budzi:) do 6:40 próbuję się uczyć na przemian z budzeniem mojego śpiocha do 7:00 prysznic, mycie żebów (poranna toaleta) 7:10 kawa/herbata zależy od stopnia zmęczenia, czasem jakies śniadanie 7:20 wychodzę na tramwaj (chociaż to też różnie bywa, zalezy od tego gdzie mam zajęcia ostatnio jest remont obok mojej uczleni i droga trwa czasami 1,5 h :x ) Jak ja nie lubię poranków. Odpowiedz kiedy byłam panną i mieszkałam z rodzicami to tak jak Lillian rano zawsze na wszystko miałam czas. Wstawałam o 6:30 jadłam śniadanie z rodzicami oglądając TVN24 i robiąc prasówkę (tata rano szedł po pieczywo i gazety :D ) Potem nieśpieszny makijaż i wychodziłam z domu o 7:49 bo o 7:52 miałam autobus a mieszkałam zaraz obok przystanku lol Dojazd + dojście do pracy zabierało mi jakieś 6-8 minut w zależności od pory roku. Bardzo lubiłam wtedy poranki. Po ślubie przeprowadziliśmy się z mężem na drugi koniec miasta i póki nie mieliśmy samochodu musieliśmy o 7:15 wyjść na przystanek żeby na 8 dojechac do pracy. I tu zaczął się koszmar moich poranków bo przestałam się ze wszystkim wyrabiać. Mój M jest wiecznie spóźniony. Najpierw przestawia budzić 5 razy o kolejne 5 minut a potem robi wszystko na biegu czym mnie wytrącał z rytmu. Dlatego nigdy odkąd jestem mężatka nie jedliśmy rano w domu śniadania (no chyba że w weekendy) Nie ważne jak wcześnie wstałam i tak zawsze brakowało mi czasu. Kiedy kupiliśmy samochód i mąż przejął obowiązki robienia kanapek do pracy trochę się polepszyło ale i tak byliśmy wiecznie spóźnieni. Odkąd jestem w ciąży i siedzę na zwolnieniu znów pokochałam poranki - szczególnie teraz wiosną :love: Budzimy się oboje około 7. Parę minut porannego przytulania i "wciągania żółtka" potem M idzie do łazienki a ja jak mam dobry dzien to wstaję i robię mu kanapki do pracy. Jak mi się nie chce wstawać to umilam mu ten czas konwersacją ;) Zadanie jest ułatwione o tyle że mieszkamy w kawalerce i kuchnię mamy razem z pokojem. Kiedy on wychodzi ja albo dosypiam jeszcze godzinke czy dwie :) albo wstaję robię sobie herbatkę, włączam radio i komputer i robie poranny przegląd prasy internetowej. Z niczym się nie śpieszę i znów jest cudownie lol Odpowiedz Nasze poranki: dzwoni telefon męża, budzę go żeby wyłączył, przewalamy się jeszcze po łóżku z 5 min. wstaję i idę się myć, w tym czasie mąż karmi koty i robi śniadanie (po dwie kanapki) wychodzę z łazienki i idę jeść na kanapę, obowiązkowo oglądając tvn24 kiedy kończę i idę myć zęby, mąż zmienia mnie na kanapie :D ubieram się, ostatnio wyrobiłam sobie zwyczaj przygotowywania ciuchów dzień wcześniej idę do sypialni, smaruję twarz kremem, jem witaminy dla ciążówek całuję T. na pożegnanie i przypominam mu żeby zostawił kotom suchego i zjeżdżam do garażu Teraz to nawet wcześniej się budzę, bo budzą mnie ganiające nad głową koty, lub wtryniające swoje mokre nosy o buzię lub liżące mnie po twarzy, żebym już tylko wstała i dała im jeść.... Ogólnie lubię poranki, mimo iż są tak rutynowe :D Odpowiedz kot zaczyna obgryzac tego, kto wyglada na mniej pograzonego we snie, po czym wylatuje za drzwi. ktos mniej pograzony we snie traci cierpliwosc na przerazliwe miauki i idzie nakarmic kota jakos sie budzimy nieprzytomna ide do lazienki, potem wlaczam laptopa i TVN24, I. robi kawe sniadanie robimy wspolnie i nie jestesmy w stanie zebrac sie do pracy, kompletny zastoj jak nam zejdzie i czy jest cos pilnego na rano w pracy, wylazimy, jak mam bilet to I. odprowadza mnie na przystanek, jak nie mam to ja go odprowadzam do pracy Lubie poranki w weekendy, lenienie sie do poludnia, spokojna kawa, brak przymusu jedzenia sniadania o swicie (na codzien jem sniadanie plus cos po powrocie z pracy, wiec przed wyjsciem musze cos wcisnac, mimo, ze nie czuje wcale glodu), sniadanie na cieplo i bardziej skomplikowane. Odpowiedz awangarda w stylu retro napisał(a)::arrow: pobudka o 5 rano. polprzytomna ide do kuchni wstawic wode na kawe pozniej ide sie umyc znow kuchnia - zalewam kawe siadam przed kompem, zeby sie dobudzic 10 minut pozniej ubieram sie sprzatm po rannej rozgardiaszu/ daje jesc terroryscie o 6 wychodze na pociag. nikogo z domownikow nie widze do wieczora i mowic szczerze nienawidze swoich porankow. miałam dokładnie tak samo dopóki nie przeprowadziliśmy się do Warszawy ale teraz tylko tyle sie zmieniło, ze wstajemy pożniej.. za póżno i biegamy po domu jak opętani, bez buzi czy porannej kawy :| o sniadaniu to juz w ogóle nie mam mowy Odpowiedz Poranki "przed Marcelem" = kiedy pracowałam ;) byly koszmarne Do pracy na dojazd ok 30 min. W zaleznosci czy musialam wstac umyc glowe, czy nie budzik dzwonil albo kolo 6, albo ok Jeszcze chwila dogorywania - i jak zdazylo się przysnąć latanie z ołedem w oku, jak wstalam to i tak w pospiechu, wiec z czasem nauczylam się jesc sniadanie dopiero w pracy. Najbardziej wnerwialo mnie, ze jak wychodzilam, to mąż jeszcze smacznie spal ;) bo do pracy mial blisko i wsawal na ostatnią chwile. W weekendy wylegiwalismy się do oporu, potem jedno z nas szykowalo sniadanie, ktore jedlismy w pidżamach ;) A teraz ? Pobudka kiedy synek zarządzi - czasem uda się pospac nawet do oczywiscie z przerwami...czasem trzeba wstawac po 7. Nieraz mąż pomacha nam na dowidzenia,a czasem spimy kiedy wychodzi...Potem wstaję, bawię się z synkiem. Potem on się zabawia sam, a ja szykuję sniadanie, paluchem prawej nogi właczam komputer. Lubię jesc sniadanie z monitorem jesli maly spi - wtedy mogę skonsumowac na spokojnie ;) wiec nieraz czekam z jedzeniem do jego drzemki. W weekendy czasem udaje się pospac dluzej, ale to tez zalezy od laskawosci synka. I dalej rytm jak kiedys - powolne sniadanko, tv lub prasa, komp ;) Oprocz sobot, bo na mamy basen, wiec znow pospiech ;) Odpowiedz awangarda w stylu retro napisał(a):mokato napisał(a):A, jeszce chciałam dodać, że poranne, wiosenne spacery są cudowne!!! Wszystko się rozwija, drzewa się zielenią i ptaki tak pięknie śpiewają! ;) Awangarda, nie bij ;) Odpowiedz U mnie poranki zaczynaja sie o roznej porze... W zaleznosci od tego czy mam prace, czy nie ;). Byl okres, kiedy ubiegalam sie o dotacje, ze wstawalam codziennie przed 7, kladlam sie spac po polnocy i caly dzien dopracowywalam wniosek. Teraz moja praca to jedno wielkie czekanie (zostaly mi jeszcze 2tyg takiej lzejszej laby lol ) i dzien zaczynam kolo 9. Wstaje powoli, zakladam szlafroczek w misie ;) , wlaczam komputer, myje sie, wlaczam interent, outlooka, robie sniadanie, stawiam talez i szklane soku/herbaty kolo myszki ;) i jem sniadanie ze swoim monitorem... Gdy w domu jest moj Ukochany (co bedzie mialo miejsce kolo koncowki lipca), jemy sniadanko razem... Razem zwlekamy sie z lozka... Zdecydowanie wole wspolne poranki ;) i juz nie moge sie takowych doczekac... Odpowiedz mokato napisał(a):A, jeszce chciałam dodać, że poranne, wiosenne spacery są cudowne!!! Wszystko się rozwija, drzewa się zielenią i ptaki tak pięknie śpiewają! ;) Odpowiedz A, jeszce chciałam dodać, że poranne, wiosenne spacery są cudowne!!! :D Wszystko się rozwija, drzewa się zielenią i ptaki tak pięknie śpiewają! :D No i powietrze jest zupełnie inne niż po południu! Takie świeże 8) aż nie chce się do domu wracać!!! Odpowiedz Poranki różne. W zależności jaką zmianę ma mój mąż. Zazwyczaj wstaję(-jemy) ok 8. Jak mąż jest w domu to wychodzi z psem, ja w tym czasie przygotowuję śniadanko. Obowiązkowo kawka, ja ciemny chlebek(teraz już są dobre pomidorki mniam mniam) lub płatki. Jak męża nie ma to najpierw wychodze z psiakiem, później jem śniadanie. Po śniadaniu zabiram sie za naukę lol Sesja się zbliża... Odpowiedz Oj poranek to najtrudniejsza pora dnia. NAciężej jest się zwlec z łóżka. Ja zawsze ide do rpacy na 8, mąż albo na 7,8 lub Mój telefon dzowni o - wyłączam go i wstaje mąż (wersja gdy idze do rpacy na 8 i JA dalej "dogorywam" - telefon męża dzwoni o 7. On już od 10 minut jest w ąłzience lub roci śniadanie. O przychodzi mąz i mówi, ze już 10 po. Zwlekam się i lece do łazienii, ubieram się i maluję - mąż je śniadanie. Biorę torebkę i śniadanie zrobione przez mężą (nwet jesli jest wersja do pracy na 7 lol ). o wychodzę z domu i truchtem na autobus o - zazwyczaj zdążam. Gdy jest wersja męża 7 do parcy - to o jeszcze półśpiąca dostaje całuska, informacje, ze kanapka lezy na blacie w kuchnii przykaz, żeby wstać o 7. Gdy jest wersja 8 do pracy to wszytko jak wyżej, tylko wychodzimy z domu razem. LAtem zdaża się, ze mąż zwozi mnie na przystanek na rowerze lol albo odprowadza prowadząc rower. Gdy jest wersja do pracy na to macha mi pożegnanie. Śniadanie zawsze jem w pracy - czyli po 8. A sobote też pracuję , ale śpię do - mąż wstaje o i się ubiera....potem odwozi do pracy i idzie ze ną do pracy na kawkę i śniadanko. A w neidziele wyłączamy budziki, i śpimy jak chcemy. Czasami zdarza się ddo 11, czasami do 9. Ale zawsze, mąż wstaje wczesniej robi snaidanko i przynosi do łóżka - gdzie je jemy i razem "dogorywamy". Niedzielne poranki uwielbiam, bo sa nasze, bez pospiechu i dzwonka budzika. Odpowiedz Wstajemy o Poranna toaleta, ubieranie się, malowanie. Później zrywam z łóżka Emilkę i wybieram ją do przedszkola. Generalnie wszystko w biegu i nie mam nawet czasu na śniadanie, nie mówię już o porannej kawie, którą piję dopiero w pracy. Nieciekawe są te nasze poranki. Odpowiedz Za dawnych dobrych czasow ;) kiedy mieszkalam ze "staruszkami", tato szedl rano do sklepu po gazety i jakies ciastka na sniadania i potem we troje je palaszowalismy przy kawie i porannej prasowce. To byly czasy Teraz oboje z mezem wstajemy ok. ja robie sniadanie na szybko, w tym czasie M. szykuje sie do pracy. Ok. on wychodzi, a ja wracam do lozka, czytam gazetki, ogladam tv, wyleguje sie do :love: (najczesciej pracuje w domu, wiec mam pelen luz :)). Odpowiedz budzi mnie trójka o o pierwszy raz dzwoni budzik, na trzecie dzwonienie o 7 w końcu wstaję. mam 25 minut na wszystko: myję się, makijaż, robię śniadanie do pracy dla siebie i męża, który zwykle otwiera zaspane oko i daje mi całusa (a raczej ja jemu ;) ) i lecę na autobus. tak jest w tygodniu, w weekendy zostajemy w łóżku baaardzo długo i uwielbiam te rozciągnięte poranki, z kawką i śniadaniem do łóżka, z prasóweczką i błogim lenistwem :) Odpowiedz - pobudka - choć od kilku dni - tuż po budzą mnie ćwierkające wróble :axe: poukręcałabym łepki :o półśpiąca - drepczę do kuchni - nastawiam wodę wracam do łazienki - myję zęby, twarz, potem włosy z turbanem na głowie wracam do kuchni - zalewam Neskę 3w1 wracam do łazienki- następuje dalsza część porannej toalety i suszenie włosów i popijanie kawy :o /pita w łazience - smakuje najbardziej lol / - ubieram się - czasami naszykuję ciuszki poprzedniego dnia więc nie biegam po pokoju z obłędem w oku lol - makijaż kilka minut na poprzytulanie się z zaspanym B. wychodzę z domu - 10 min idę na stację metra Imielin w weekendy budzę się między 9 a 10 - oglądam "Dzień Dobry TVN", robię sobie kawę, mój B. szykuje śniadanie - czasami jemy śniadanie z jego rodzicami 8) Odpowiedz pobudka 5:10 szybkie śniadanie, poranna toaleta, makijaż, ubieranie się w biegu i o 6 już mnie nie ma wtedy zazwyczaj wstaje mój mąż Odpowiedz pobudkę mamy o 6 rano.. ja co drugi dzień od razu wstaję bo mam mycie głowy.. mąż idzie się myć robi sobie śniadanie.. każdy zajmuje się sobą.. jeśli nie myję głowy to mąż krzyczy że 6,30 i czas wstawać.. on wychodzi ja 10-15 min później, kupuję po drodze śniadanie do pracy.. najczęściej w tramwaju jem kupioną suchą bułkę z otrębami.. za to w weekend mąż robi śniadanie i zanosi mi do łóżka... uwielbiam to.. Odpowiedz Jak mieszkałam z rodzicami uwielbiałam poranki, wstawalam wcześnie, jadłam śniadanie w kuchni gdzie mama szykowała sobie kanapeczki do pracy, lub robiła poranną kawkę i tato przelotnie się pojawiał mówiąc "dzień dobry". Teraz kiedy mam własny dom poranki są różne ale niezmienne jest na tygodniu: budzik dzowni (6 rano) jeśli musze w pracy być wcześniej zbieram 5 minut energię i wstaję, jeśli nie, przestawiam budzik i tak to się ciągnie, czasami do w zależności o której muszę wyjść. kierunek łazienka po drodze wita mnie głośne merdanie psiuni, więc na śpiąco głaszczę ją po główce (codzinnie taka sama sytuacja heh) siadam na pralce i myje ząbki jeśli mam czas szukam czegoś do picia pakuję torebkę (gdzieś tam w miedzy czasie się ubieram) wychodzę z psiunią mówię W. "papa" W pracy dopiero jakieś śniadanie, herbatka, ewentulanie kawa. Jeśli wychodzimy razem z W. do pracy wszystko wygląda tak samo, tylko wstajemy razem, a W. zmusza mnie do zjedzenia kanapki (no i jedziemy autkiem, a nie maszerujemy na nóżkach ) Odpowiedz My wstajemy przeważnie okolo 7:15, Puzel robi śniadanie, ja w tym czasie się kąpię, ukladam wlosy, maluję się. Potem wcinamy razem śniadanko i rozmawiamy, sluchamy wiadomości w radiu o 8:00. O 8:15 Puzel wychodzi do pracy. Ja jeszcze chwilkę ogarniam w domu i wybywam okolo 8:30. OT: Najbardziej nie lubię tego, że jemy siedziąc na lóżku a nie jak ludzie, przy stole. Ale to się zmieni już niedlugo, kiedy już będziemy mieszkać we wlasnym mieszkanku. Odpowiedz Nezi napisał(a):ale odkąd w naszym domu zamieszkał kociak, pobudki mamy o 5:00. U mnie podobnie, tyle że do tego dochodzi jeszcze pies i domagaja sie spaceru (kot nauczył sie z psem wychodzić na spacerek). Potem idę znowu spać. ok znowu czeka mnie wyjście na spacer ze zwierzętami Potem już nie kładę sie spać ,włączam komputer, robię kawę, zjem śniadanie z tatą, ubieram się , znowu posiedze przed kompem, ogarnę mieszkanie i szykuję sie do pracy. Odpowiedz Ja szczerze nie znosze porankow- za wyjatkiem tych weekendowych (i to tylko wtedy kiedy moj M jest w domu) Wstaje tak pozno- jak tylko sie da- choc budzik trabi o to i tak leze w wyrze do minimum Potem wszystko jest w pospiechu, moj M albo spi (bo wrocil w nocy z pracy), albo go nie ma (bo juz jest w pracy). Robie kanapki, lece do biura. Tu wreszcie siadam i jem sniadanie. Matko, jak ja nie znosze porankow..... a zwlaszcza tych poniedzialkowych Odpowiedz Radio włącza się o 5:20... ale odkąd w naszym domu zamieszkał kociak, pobudki mamy o 5:00. Nosek z wąsami tak smera że nie da rady jeszcze pospać... Mamy więc poranki dla kota... o 5:30 wstajemy. Kot szczęsliwy, że nareszcie ma nas dla siebie. ;) Idę do kuchni, wstawiam wodę na herbatę, mąż w tym czasie bierze prysznic, ściele łóżko, ubiera się i jak wchodzi do kuchni to śniadanie jest już na stole. Bo ja w tym czasie daję jeść kotu, sprzątam kuwetę jeśli jest taka potrzeba, wymieniam mu wodę na cały dzień, robię kanapki mężowi i herbatkę, sobie zalewam mlekiem płatki. I siadamy razem, rozmawiamy, śmiejemy się... kot nas rozczula, wyzwala emocje o których posiadanie się nie podejrzewaliśmy... Potem ja biorę prysznic, kiedy mąż kończy śniadanie. Szybki makijaż, kiedy on sprząta po śniadaniu. Ubieranie się... i o 6:50 jesteśmy w drzwiach. Mąż podwozi mnie do metra, mamy jeszcze 20 minut dla siebie w samochodzie. To tylko nasz czas, na dyskusje, na przemyślenia, na plany... Odpowiedz Zawsze marzyłam o takich porankach jak u Ciebie becjanko. Niestety godzinny lub nawet dłuższy dojazd do pracy powoduje, że i tak ledwo wyrabiam się (przy wstawaniu o 5:35) z wyszykowaniem i szybkim śniadaniem :( Ja wstaję natychmiast jak zadzwoni budzik, mój mąż zawsze ma jeszcze 5 minut, a potem z dziesięć jednominutówek ;) Za to w weekend sobie odbijamy i zajadamy śniadanie wspólnie ... i w pidżamach lol Odpowiedz my w tygodniu wstajemy o 6 rano, o 5 wlacza sie nam radio i ja juz czuwam :), poniewaz Maciek glownie pracuje w domu, ja ide od razu do lazienki a on robi kawe, nie jemy sniadania tak wczesnie. pijemy kawe i o wychodze na autobus. w weekendy spimy dluzej do 9, wtedy jemy sniadanie, potem sprzatanie itd... Odpowiedz pobudka o 5 rano. polprzytomna ide do kuchni wstawic wode na kawe pozniej ide sie umyc znow kuchnia - zalewam kawe siadam przed kompem, zeby sie dobudzic 10 minut pozniej ubieram sie sprzatm po rannej rozgardiaszu/ daje jesc terroryscie o 6 wychodze na pociag. nikogo z domownikow nie widze do wieczora i mowic szczerze nienawidze swoich porankow. Odpowiedz Oj moje poranki ostatnio ciężkie bywają Kota budzi przeraźliwym miaukiem o 4 rano cały dom Na szczęście daje się spacyfikować i do jest spokój. A potem to juz budzik , poranna toaleta i do pracy :( Dojazd zajmuje mi godzinę, więc dopiero po 8. mam czas na kawę i śniadanie. Mąż wstaje trochę później - bo do pracy ma zaledwie 5 miniut drogi, więc się raczej rano nie spotykamy :( Odpowiedz Codzienne moje poranki raczej są umiarkowane, zdarzają sie takie że biegam po całym domu a i takie że nawet mam czas zrobić serie brzuszków. Niestety dzisiaj zaspałam i w domu był bieg. Ale takich poranków jest zdecydowanie mniej. Wole wstać wcześniej i w spokoju przygotować sie do pracy. Odpowiedz Uwielbiam poranki i mogę wstawac bardzo wczesnie Zazwyczaj jakies 2 godziny przed wyjściem z domu :) Celebruje śniadania, jem bardzo dużo i najczęsciej na słodko - do tego kawa, gazety, obowiązkowo "Zapraszamy do Trojki" - nie potrafie wstac bez Piotra Barona :D Odpowiedz
Standardowe kanapki do pracy to zwykle dwie kromki chleba lub połówki bułki, przełożone wędliną, żółtym serem oraz innymi dodatkami typu sałata, ogórek czy pomidor. Gdy są przygotowywane dzień w dzień, według tego samego schematu, zaczynamy się nimi nudzić i zjadamy je bez większej przyjemności.
Za to u nas sparwa jeszcze inaczej rozwiązana: mąż od pewnego czasu nauczył się jeść obfite śniadanie - taki w zasadzie obiad, który sam sobie przygotowuje :) , ja czasem coś skorzystam :) albo robię coś we własnym zakresie. Do pracy ja zabieram obiadek, a on idzie na zupkę, żadnych kanapek. Wieczorem owoce - wytrwały jest i linię trzyma, nie ma co... Odpowiedz Ja mojemu męzowi robię kanapki jak wyjeżdża w trasę o 5 rano (zawsze dzień wcześniej i czekają na niego w lodówce) Teraz jak wyjeżdża w niedzielę a wraca w czwartek to pakuję mu wędline i inne pierdoły na caly tydzień a on sam sobie już te kanapki robi. Ale jak ja jeździłam do szkoły i o 5 rano wstawałam to mąż też mi dzień wcześniej do lodówki kanapki robił. Jak pracujemy normalnie (znaczy ja nie mam wakacji a mąż codziennie do domu wraca) to kanapaek nie robię, chyba że coś mi się przywidzi, albo dzień wcześniej bo rano nigdy wyrobić się nie mogę. Odpowiedz u nas każdy osobno sobie robi :) ja bez kanapek niet, bo nie dam rady cały dzień bez żarcia (żołądek...), a młody się nauczył (bo wcześniej jadł drożdżówki czy coś na mieście, jak zgłodniał. jak mu urosła opona wokół bioder to się na kanapki szybciutko przerzucił ) Odpowiedz gonick napisał(a):aniasz napisał(a):Pytanie z innej beczki: jak robicie im te kanapki do pracy, to oni je w ogóle jedzą? Bo mój C. to może mieć w torbie kanapki z niewiadomoczym, a i tak jak się wszyscy w pracy zbierają na lunch do knajpy to on pójdzie z nimi, a kanapki zostawi... jedzą, jedzą...i jęczą jak nie ma kanapek i trzeba coś zamówić ale to pewnie kwestia przyzwyczajenia z domu ;) Albo umiejętności kulinarnych żony ;) Jak mój wie, że go w domu go po pracy nic dobrego nie czeka, to lezie do knajpy... Odpowiedz Rudasek napisał(a): Przecież możesz wieczorkiem zrobić i włożyć do lodówki. O 5 rano są jak znalazł a Ty dalej śpisz... :) "No jak to mam jeść takie wczorajsze i to z lodówki"? Ja chcę jeść świeże...." Więc je śniadanie o 10, o 11 idzie do pracy - bez kanapek i głoduje do 20 jak wraca do domu - na obiad ;) Odpowiedz aniasz napisał(a):Pytanie z innej beczki: jak robicie im te kanapki do pracy, to oni je w ogóle jedzą? Bo mój C. to może mieć w torbie kanapki z niewiadomoczym, a i tak jak się wszyscy w pracy zbierają na lunch do knajpy to on pójdzie z nimi, a kanapki zostawi... jedzą, jedzą...i jęczą jak nie ma kanapek i trzeba coś zamówić ale to pewnie kwestia przyzwyczajenia z domu ;) Odpowiedz Ł. kanapek, jak sobie robił, nie zjadł może ze 2 razy, w tym raz, kiedy składał się z chłopakami na pizzę na wynos ;) ale kanapki zjadał zawsze wieczorem potem, nic nie wyrzucał :) Odpowiedz aniasz napisał(a):Pytanie z innej beczki: jak robicie im te kanapki do pracy, to oni je w ogóle jedzą? Bo mój C. to może mieć w torbie kanapki z niewiadomoczym, a i tak jak się wszyscy w pracy zbierają na lunch do knajpy to on pójdzie z nimi, a kanapki zostawi... Mój mąż potrafi wrócić z pracy z jękiem, że głodny, bo nic w pracy nie jadł, a z torby kanapki poranne, aż wystają Odpowiedz Pytanie z innej beczki: jak robicie im te kanapki do pracy, to oni je w ogóle jedzą? Bo mój C. to może mieć w torbie kanapki z niewiadomoczym, a i tak jak się wszyscy w pracy zbierają na lunch do knajpy to on pójdzie z nimi, a kanapki zostawi... Odpowiedz mise napisał(a):Mój małżonek przed ślubem sama nie wiem, czy zapytał czy stwierdził "Ale po ślubie to mi będziesz robić kanapki do pracy?" Bo jego koledzy dostają i on też by chciał, żeby żona o niego dbała. Wyjaśniłam mu, że wyrazem mojej dbałości jest to, że sam sobie w pracy zrobi ze świeżego pieczywa :D Czasem coś próbuje w tej kwesti wyżebrać przy okazji wyjazdów służbowych, wczoraj poprosił o kanapki dziś na 5-tą. Marzyciel ;) Przecież możesz wieczorkiem zrobić i włożyć do lodówki. O 5 rano są jak znalazł a Ty dalej śpisz... :) Odpowiedz Mój małżonek przed ślubem sama nie wiem, czy zapytał czy stwierdził "Ale po ślubie to mi będziesz robić kanapki do pracy?" Bo jego koledzy dostają i on też by chciał, żeby żona o niego dbała. Wyjaśniłam mu, że wyrazem mojej dbałości jest to, że sam sobie w pracy zrobi ze świeżego pieczywa :D Czasem coś próbuje w tej kwesti wyżebrać przy okazji wyjazdów służbowych, wczoraj poprosił o kanapki dziś na 5-tą. Marzyciel ;) Odpowiedz mąż robi pyszne kanapki dla nas obojga ^D^ i jak dla mnie to śwetny układ :D Odpowiedz My robimy kanapki na zmianę, ale powiem Wam, że te robione przez męża są lepsze ;) Odpowiedz A ja robię Mężu :DD kanapki do pracy i lubię to. Jak mam świadomość, że będzie znowu 12 godzin albo i więcej poza domem, to jest mi miło, że zje coś domowego, On też to lubi. Ale ja to generalnie kwoka jestem :) Odpowiedz My nie robimy kanapek, tylko każdy sobie cos w pracy kupuje. ;\ szkoda Odpowiedz mój robi kanapki nam obojgu- ja w tym czasie szykuje dziecko do wyjścia z domu, a i śniadania w weekendy też robi :) Odpowiedz malzonek od zawsze sam sobie robi kanapki do pracy.. Nie zmienilam jego przyzwyczajenia Odpowiedz ale Wam dziewczyny zazdroszcze, mojego to ja chyba nigdy nie zmusze do robienia kanapek :'( a tak bym chciala....juz nie musi byc codziennie ale od czasu do czasu... Odpowiedz Krolem kanapkowym jest moj Maz. Ja w tym czasie spaceruje z Siumka :lizak: Odpowiedz kassandra napisał(a):No kanapka to kanapka lol Niedokładnie wyjaśniłaś jak ma wyglądać lol lol lol dokładnie to tak samo jak byś powiedziała zrób mi coś do jedzenia. no ale kobieta nie zrozumie mężczyzny Odpowiedz Robię posiłki i kanapki do pracy dla Niego,ja zazwyczaj nie biorę,bo nie mam kiedy zjeść. A wstajemy razem,kiedy ja kanapkuję On najczęściej sprząta cosik Odpowiedz u mnie to mój małż robi kanapeczki do pracy dla mnie i dla siebie pychotka w niedziele tez on robi śniadanko :D ja robie obiadziki i kolacje (w tygodniu tylko kolacje za późno wracamy do domku zeby to mozna bylo obiadem nazwac) Odpowiedz U nas to ja robię śniadanie, a to z tego względu że mój sam nie zrobi i pewnie do obiadu nic by nie zjadł ... a jak już sobie robię to żaden problem trochę więcej chleba posmarować :D Odpowiedz Od zawsze było tak, że on robi śniadanie dla całej rodziny a ja prasuję: koszule, bluzki, spodnie, koszulki.... nie mam siły wszystkiego hurtem prasować a ma to tez dobre strony, bo codziennie mam sniadanko :D Odpowiedz Aktualizacja: Mąż już nie tylko smaruje kanapki, ale zajmuje się też resztą. Buziak na "dzień dobry" wciąż aktualny. W weekendy i w sytuacjach extremalnych (czyli przed mężowskimi delegacjami), ja go karmię o poranku lub wyprawiam na drogę. Odpowiedz Ja robie kanapki... bo 1. i tak na razie siedze w domu, wiec co mi tam.. 2. jak nie zrobie, to pojdzie do pracy bez sniadania, a i pewnie o lunchu zapomni.. Jak bede pracowac, to sie zobaczy.. :) Odpowiedz Na tygodniu ani ja nie robię, ani mąż nie robi. W weekendy robi ten, kto pierwszy zgłodnieje. I zazwyczaj na mnie pada 8) Odpowiedz A ja zaprzestałam, nie chce mi się wolę sobie dospać, bo i tak młody nie daje długo spać Odpowiedz to ja uaktualnie, bo juz jakis czas mieszkamy razem i... ...mąż mój robi kanapki sobie i mi lol Odpowiedz lol czytam sobie i sie śmieję lol cóż, ja też z tych złych żon, co kanapek nie robią, a co więcej - to małżonek robi mi kanapki do pracy 8) wstaje wcześniej bo wcześniej idzie do pracy i jak ja dochodzę do kuchni tylko mogę zapakować i gotowe ;) jak ja miałabym je robić to pewnie skończyłoby sie na kupnych bo ja robić kanapek nie lubię wybitnie. Odpowiedz My kanapki robimy na zmiane...ale wieczorem dzien przed... Jestem takim spiochem ,ze rano z domu wybiegam wpolspiaca ...Jakbym miala rano wstac wczesniej zeby zrobic kanapki...Oj glodni bysmy chodzili.. I cale szczescie,ze zazwyczaj uda mi sie wymienic robinie kanapek na cos innego,wiec zazwyczaj mam sniadanko gotowe bez wkladu z mojej strony :D Odpowiedz U nas mimo że wychodzimy do pracy razem to ja wstaję wcześniej aby mieć szanse na kawałęk łazienki dla siebie. Ja swojemu L. też robię codziennie kanapki i to chyba przede wszystkim z oszczędności. Przy okazji robię sobie jakąś sałatkę do pracy. Później jak wstanie to parzę pyszną kawkę-jesteśmy uzależnieni:) Generalnie w kuchni urzęduje głównie ja ale jak trzeba to on tyż coś pysznego ugotuje. Mi pasuje taki układ bo przynajmniej wiem że on coś zje w ciągu dnia a tak to przypuszczam że do popołudnia byłby tylko na porannej kawie. Ja jak jestem głodna to i chora jestem a on jakoś wytrwa mimo głodu :) I tak go kocham i to już prawie 10 lat:) Odpowiedz a ja, sprowokowana, się głośno zobowiązałam na własnym weselu, ze będę robić... narazie kiepsko mi idzie, ale widze pozytywne skutki: jak robie kanapki mężowi, to i sobie zrobię, dzieki czemu nie wydaję pieniedzy na gotowe zarcie :) ale i tak mój mąż bije mnie na głowę. jak ja nocuje u niego i wstaje o 5 rano do pracy, to on wstaje ze mną, robi mi sniadanie i parzy kawę, a po moim odjeździe wraca do łóżka. jak maż nocuje u mnie i wstaje o 5 rano do pracy, ja nakrywam głowę kołdrą, zeby mnie światło nie raziło, a on mi jeszcze śniadanie zostawia... Odpowiedz Matko! Zeszłam :D :D :D :D Ten wątek jest lepszy od Forum Humorum lol lol lol aż nie wytrzymałam i musiałam się odezwać 8) Odpowiedz A ja myślę, że entuzjazm osłabnie, ale póki co cieszę się tym co jest... ;) Odpowiedz Carrie napisał(a):Corgi napisał(a):Perła napisał(a):A ja... Codziennie rano mój małżonek budzi mnie buziakiem i kiedy ja idę się "ochlapać", on już smaruje masełkiem chlebek. Potem kolej na mnie - dokładam resztę, czyli wędlinę, sery i dodatki. I jemy razem śniadanie. Następnie wyprawiam męża z prowiantem do pracy. Później samą siebie. Czyli pełna współpraca - ze wskazaniem na mnie. Natomiast w weekendy w kuchni panuje mężuś i przynosi mi śniadanko do łóżeczka. Miodzio! :D Ciekawe co będzie za 10 lat ... ;) Jak to co? Piórka u skrzydełek .. itd. ;) i nieśmiertelne kolby kukurydzy :lizak: Odpowiedz Corgi napisał(a):Perła napisał(a):A ja... Codziennie rano mój małżonek budzi mnie buziakiem i kiedy ja idę się "ochlapać", on już smaruje masełkiem chlebek. Potem kolej na mnie - dokładam resztę, czyli wędlinę, sery i dodatki. I jemy razem śniadanie. Następnie wyprawiam męża z prowiantem do pracy. Później samą siebie. Czyli pełna współpraca - ze wskazaniem na mnie. Natomiast w weekendy w kuchni panuje mężuś i przynosi mi śniadanko do łóżeczka. Miodzio! :D Ciekawe co będzie za 10 lat ... ;) Jak to co? Piórka u skrzydełek .. itd. ;) Odpowiedz Perła napisał(a):A ja... Codziennie rano mój małżonek budzi mnie buziakiem i kiedy ja idę się "ochlapać", on już smaruje masełkiem chlebek. Potem kolej na mnie - dokładam resztę, czyli wędlinę, sery i dodatki. I jemy razem śniadanie. Następnie wyprawiam męża z prowiantem do pracy. Później samą siebie. Czyli pełna współpraca - ze wskazaniem na mnie. Natomiast w weekendy w kuchni panuje mężuś i przynosi mi śniadanko do łóżeczka. Miodzio! :D Ciekawe co będzie za 10 lat ... ;) U mnie w domu śniadanie robi się z łapanki, a ponieważ wolniej biegam i kiepsko się bunkruję, zawsze trafia na mnie ... :| Odpowiedz moj maz sam robi sobie kanapki ja z reguly mu towarzysze w kuchni z filizanka kawy Odpowiedz A ja... Codziennie rano mój małżonek budzi mnie buziakiem i kiedy ja idę się "ochlapać", on już smaruje masełkiem chlebek. Potem kolej na mnie - dokładam resztę, czyli wędlinę, sery i dodatki. I jemy razem śniadanie. Następnie wyprawiam męża z prowiantem do pracy. Później samą siebie. Czyli pełna współpraca - ze wskazaniem na mnie. Natomiast w weekendy w kuchni panuje mężuś i przynosi mi śniadanko do łóżeczka. Miodzio! :D Odpowiedz dobbi napisał(a):Kiniak napisał(a):No cusz u nas to nie jest gest, ale sknerzenie (jak to niektórzy nazywają). Ja robię nam wałówkę do pracy (co by nie wywalać kasy na obiady w robocie), a w tym czasie Un karmi młode. Jakoś niekt nie czuje się poszkodowany ;) chyba ze idziesz ze mno do rzygodajni co? ;) bydyń? kisiel? Odpowiedz Kiniak napisał(a):No cusz u nas to nie jest gest, ale sknerzenie (jak to niektórzy nazywają). Ja robię nam wałówkę do pracy (co by nie wywalać kasy na obiady w robocie), a w tym czasie Un karmi młode. Jakoś niekt nie czuje się poszkodowany ;) chyba ze idziesz ze mno do rzygodajni co? ;) Odpowiedz Carrie napisał(a):Mnie tam mąż robi :lizak: żeby to tylko kanapki 8) Odpowiedz Carrie napisał(a):Mnie tam mąż robi :lizak: no ja mogłabym długo nie pociągnąc po jego kanapkach lol Odpowiedz Inga Bera napisał(a):Ja czasami zrobię od wielkiego dzwonu, ale i tak zawsze jest źle : - zrobię - tuczę go pieczywem, a on już przecież tyle waży bo na zimę szybko przybiera - nie zrobię - wraca do domu i marudzi że caly dzień chodził głodny, bo w okolicy jego pracy nie ma spożywczaków ...nie dogodzisz. Zrób mu sałatkę, co za problem Odpowiedz No cusz u nas to nie jest gest, ale sknerzenie (jak to niektórzy nazywają). Ja robię nam wałówkę do pracy (co by nie wywalać kasy na obiady w robocie), a w tym czasie Un karmi młode. Jakoś niekt nie czuje się poszkodowany ;) Odpowiedz oj masakra, masakra... ja tam robie lol sa robione dla mnie tez (rzadziej) zamiast marudzic docenilybyscie gest Odpowiedz Ja czasami zrobię od wielkiego dzwonu, ale i tak zawsze jest źle : - zrobię - tuczę go pieczywem, a on już przecież tyle waży bo na zimę szybko przybiera - nie zrobię - wraca do domu i marudzi że caly dzień chodził głodny, bo w okolicy jego pracy nie ma spożywczaków ...nie dogodzisz. Odpowiedz ja mężusiowi robie kanapki do pracy zawsze dzien wczesniej (wieczorem i wkladam do lodowki) 8) ale mamy taki uklad ze on za to wychodzi wieczorem z psem lol lol lol Odpowiedz ja też nigdy nie robiłam kanapek i robić nie zamierzam.....każdy ma dwie ręce i jak jest głodny to wie gdzie jest w domu kuchnia.....za to zawsze rano mam herbatke do łóżka podaną...... Odpowiedz Ja robiłam, i nie warto. Dostałam wypowiedzenie......Więcej robić nie będę i potencjalny nowy chłop lub mąż będzie se musiał sam radzić. Odpowiedz dołaczam do zlych żon....i to juz na poczatku malzenstwa :o kanapek nie robie, co wiecej w wolne dni to mezul robi sniadania ;) Odpowiedz A ja w ciąży robiłam codziennie 8) , a teraz to jak mam czas, a przeważnie wstaję do małego o 4 to i szybko mężowi kanapki do pracy zrobię, na biegu. Odpowiedz hmm ze mnie tez marna żona bo kanapek nie robię Odpowiedz Kocham mojego męża, ale nie zamierzam wstawac o 4 rano, zeby robic kanapki. Czy jestem złą żoną? Odpowiedz to ja też pozbawiona uczuć wolę pospać trochę dłużej niż mu śniadanie robić w końcu kaleką nie jest i dwie sprawne ręce posiada ;) czasami mi się obiad nie chce robić a co dopiero śniadania :o Odpowiedz a ja dzisiaj mu takie pyszne kanapeczki zrobilam :P Odpowiedz awangarda w stylu retro napisał(a):La Curiosa napisał(a):Kiniak napisał(a):La Curiosa napisał(a):liscik milosny do woreczka :) nie msuzę chyba głosno pisać z czym mi się to skojarzyło? :lizak: matko, to mialo byc romantczne lol awangarda, kazdy ma inny sposob wyrazania uczuc, a ja jerstem taki beznadziejny przypadek pieszczocha i mamusi w jednym :)wiem, ze pewnie ejstem troche nadopiekuncza, ale co na to poradze, tak mnie wychowano mnie mezczyzni wyleczyli z nadopiekunczosci i matkowania 8) mnie tez, w dodatku skutecznie lol Odpowiedz moj mi w weekendnedny robi za to snaidanie do lozka :P Odpowiedz awangarda w stylu retro napisał(a):La Curiosa napisał(a): to po prostu dla mnie te kanapeczki sa wyrazem milosci, tak jak buziak i przytulanie przed wyjsciem i chocbym byla nie wiem jak na niego zla, to wiem, ze taka buleczka bedzie wyrazme uczucia do niego...czasami zreszta robie mu takie wymyslne, z bazylia itd, albo wladam liscik milosny do woreczka lol jestem pozbawiona uczuc lol O, to ja chyba też. Wolę, żeby to mi zrobił 8) Odpowiedz ja tez sie powstrzymuje, ale uwazam, ze akurat kanapeczki do pracy to niegrozny objaw...przynajmniej zamiast jest jakies zupki chinskie trujace czy batoniki, zjada cos domowego i zdrowego Odpowiedz La Curiosa napisał(a):Kiniak napisał(a):La Curiosa napisał(a):liscik milosny do woreczka :) nie msuzę chyba głosno pisać z czym mi się to skojarzyło? :lizak: matko, to mialo byc romantczne lol awangarda, kazdy ma inny sposob wyrazania uczuc, a ja jerstem taki beznadziejny przypadek pieszczocha i mamusi w jednym :)wiem, ze pewnie ejstem troche nadopiekuncza, ale co na to poradze, tak mnie wychowano mnie mezczyzni wyleczyli z nadopiekunczosci i matkowania 8) Odpowiedz Kiniak napisał(a):La Curiosa napisał(a):liscik milosny do woreczka :) nie msuzę chyba głosno pisać z czym mi się to skojarzyło? :lizak: matko, to mialo byc romantczne lol awangarda, kazdy ma inny sposob wyrazania uczuc, a ja jerstem taki beznadziejny przypadek pieszczocha i mamusi w jednym :)wiem, ze pewnie ejstem troche nadopiekuncza, ale co na to poradze, tak mnie wychowano Odpowiedz no ja do woreczka mu nie wkładam nic, ale w ramach oszczędności dwojaki dźwiga codziennie do roboty lol Odpowiedz La Curiosa napisał(a): to po prostu dla mnie te kanapeczki sa wyrazem milosci, tak jak buziak i przytulanie przed wyjsciem i chocbym byla nie wiem jak na niego zla, to wiem, ze taka buleczka bedzie wyrazme uczucia do niego...czasami zreszta robie mu takie wymyslne, z bazylia itd, albo wladam liscik milosny do woreczka lol jestem pozbawiona uczuc lol Odpowiedz La Curiosa napisał(a):liscik milosny do woreczka :) nie msuzę chyba głosno pisać z czym mi się to skojarzyło? :lizak: Odpowiedz tatarunio z jajuroniem dla Kiniaczuni proszę ja lubie tak zdrabniac sobie czasami, to od razu czyni zycie sympatyczniejsze i cieplejsze a co do wspanialomyslnosci, to po prostu dla mnie te kanapeczki sa wyrazem milosci, tak jak buziak i przytulanie przed wyjsciem i chocbym byla nie wiem jak na niego zla, to wiem, ze taka buleczka bedzie wyrazme uczucia do niego...czasami zreszta robie mu takie wymyslne, z bazylia itd, albo wladam liscik milosny do woreczka :) Odpowiedz to ja poproszę tatarunia z jajuniorkiem 8) Odpowiedz Ładnie zdrabniasz. Mnie też ta kanapunia z serkiem i.... rozczuliła lol Odpowiedz La Curiosa napisał(a):moj mi czasami robil na droge albo do szkoly kanapunie, zawsze z serkiem i jakims pomidorkiem lub papryczka, poza tym potrafil mnie wywianowac, (gdy jechalam do domu rodzinnego i spragnionej karmienia coreczki mamusi) jakims swoim popisowym daniem w prozniowym opakowaniu...raz nawet siostrze zawiozlam do jeszcze innego miasta...kochany jest...a ja mu codziennie (chocby sie palilo i walilo robie 5 buleczek do pracy, ewentualnie jeszcze pakuje do odgrzania obiadek z dnai poprzedniego... Ładnie zdrabniasz. ;) I podizwiam, że jesteś taka wspaniałomyslna, ja mojemu nie robię żadnych sniadań, prawie nigdy. Ale ma za swoje - długo śpi, więc co się będę przemęczać? Odpowiedz moj mi czasami robil na droge albo do szkoly kanapunie, zawsze z serkiem i jakims pomidorkiem lub papryczka, poza tym potrafil mnie wywianowac, (gdy jechalam do domu rodzinnego i spragnionej karmienia coreczki mamusi) jakims swoim popisowym daniem w prozniowym opakowaniu...raz nawet siostrze zawiozlam do jeszcze innego miasta...kochany jest...a ja mu codziennie (chocby sie palilo i walilo robie 5 buleczek do pracy, ewentualnie jeszcze pakuje do odgrzania obiadek z dnai poprzedniego... Odpowiedz tak: sobie, co do cen, pełna darmocha, lubię jak komuś smakuje moje jedzenie taki mój kolejny odchył :P Odpowiedz Cezary, a robisz catering dla innych? :lizak: I jakie masz orientacyjne ceny? Odpowiedz :) mnie kiedys moj "byly" zrobil kanapki na podroz pociagiem. zglodnialam wiec siegam, odwijam, usiluje wziasc gryza i... nie dalam rady... "klapniete" byly przepisowo ale kazda z kromek miala chyba z centymetr co plus obfity wklad powodowalo ze mi sie paszczeka tak szeroko nie otwierala. w obecnym zwiazku ja robie kanapki. od niedawna ale sprawia mi to frajde dostalismy taki fajny pojemnik na kanapki tupperware i pakuje w srodek kanapeczki, przykrywam serwetka, dorzucam a to nektarynke, a to cos slodkiego (w zaleznosci co w domu) i mam radoche. czyzbym sie zamieniala w przykladna zone? :) Odpowiedz Z reguły ja robię jedzonko do pracy dla mojej partnerki, czasem jej podrzucam do firmy, cała zgraja się zlatuje żeby zobaczyć co zrobiłem i się podśmiewaję że jestem pantoflarz :D a ja tam lubię to robić bo uważam że to miłe . Czasem też wstaję rano wcześnie żeby przygotować coś dla P bo ona rano jest zawinięta jak szaliczek i chodziłaby pół dnia głodna potem bo sama nie zdąży nic przygotować, robię różne rzeczy od kanapek, makaronów w różnych postaciach, sałatek po inne różne takie, raz przywiozłem ciepłe naleśniki z pieczarkami po beszamelem zapieczone :D , a co Odpowiedz margolcia napisał(a):hehe no niezły8) . Bo to jest jak mawia mój czcigodny- "kanapka przyłożona" ;) 8) Mój by się od razu zapytał czy "klapniętą" :) A swoją drogą w temacie jedzenia w pracy to opowiem Wam ciekawostkę: u mnie w robocie jest święta przerwa na lunch, podczas której osoby po ślubie udają się na pięterko, skonsumować obiad a osoby samotne udają się do mensy zakupić obiad. Ja oczywiście wędruję z moją sałatką na pięterko i mam okazję podziwiać konkurs piękności w wykonaniu włoskich żon - otóż okazuje się, że jakość lunchu męża świadczy o miłości jego żony. Dlatego też moi koledzy przynoszą dwudaniowe posiłki i deser, a często również i wino. Jeśli się trafi tak, że któryś jest zmuszony do zakupu kanapki w barze, ze względu na brak domowego obiadu - jest bezlitośnie wyśmiewany przez kolegów. A ja jestem obiektem wiecznych westchnień współczucia - bo nie dość, że zapitalam razem z nimi, to jeszcze obiad mam własnej produkcji ;) Odpowiedz hehe no niezły8) . Bo to jest jak mawia mój czcigodny- "kanapka przyłożona" ;) 8) Odpowiedz ladybird7 napisał(a):ignarancja napisał(a):gdzie on sie uchował lol pod skrzydelkiem mamusi ;) he he i wszystko jasne :P Odpowiedz ignarancja napisał(a):gdzie on sie uchował lol pod skrzydelkiem mamusi ;) Odpowiedz No kanapka to kanapka lol Niedokładnie wyjaśniłaś jak ma wyglądać lol lol lol Odpowiedz Mi maz przy tego typu kanapkach a takze innych formach geometrycznych odpowadal, ze nie powinnam narzekac bo to sa najlepsze kanapki na swiecie bo sa "z miloscia" lol Odpowiedz ladybird7 napisał(a):...wedlinke porozwalana po caly pudelku. Dlaczego?? Ano dlatego, ze moj malzonek zrobil kanapke tylko z jednej kromki chleba lol Tlumacze mu wiec ze takie kanapki robi sie nastepujaco: 2 kromki chleba i wkladka miedzy nimi. Co sie dowiaduje?? Przeciez nie tak jemy w domu lol... Padłam trupem ze śmiechu lol Odpowiedz To raczej powinno być na "Łyk humoru" lol Masz boskiego męża :supz: Odpowiedz jak Łukasz zaczął pracę to robił sobie kanapki... ale chleb zostawał - więc zaczęłam mu kupować bułki... ale sama też jej jadłam ;) więc teraz, jak zaczęłam sama pracę, Łukasz kupuje sobie kanapki w pracy - podobno bardzo smaczne, a ja robię sobie jogurtowo-serkowo-płatkowe śniadania na wynos (no, dzisiaj mam jeszcze mikro-kanapkę ;) ) na początku chciałam sama mu te kanapki robić, ale ostro protestował :| nie wiedzieć czemu :| a teraz jest nam a) wygodniej, b) autentycznie chyba taniej :o no i przede wszystkim mniej chleba, serów, wędlin się marnuje - bo kupujemy tylko jak naprawdę mamy ochotę, bo kolacji jako takich raczej nie jadamy :) Odpowiedz
Słynne tosty świata - NoweMedium.pl. 3 listopada 2022, 13:45. Dzień Kanapki. Słynne tosty świata. Kanapka to jedno z najprostszych i najsmaczniejszych dań, po które chętnie sięgamy, gdy nie mamy zbyt dużo czasu. W zależności od strony świata przygotowywane są w inny sposób. Zobacz jak wyglądają popularne kanapki w innych krajach.
No i stało się. Jednocześnie coś dobrego i złego zarazem. Po wielu latach poszukiwań i starań stworzyłem chleb idealny, doskonały. Nie żartuję, ten chleb jest tym czego szukałem przez 4 lata prowadzenia tego bloga. Idealnie policzone składniki, dokładnie dobrany czas i temperatura pieczenia, wszystko do siebie pasuje, wszystko ze wszystkim gra. Lekko wilgotny, idealnej wielkości dziurki w każdej kromce... Właściwie prawie nigdy nie robiłem dwa razy tego samego chleba. Bo po prostu wciąż szukałem tego idealnego smaku. I złe właśnie jest to, że ten smak znalazłem i tutaj poszukiwania się kończą. Prawdopodobnie będzie teraz znacznie mniej przepisów chlebowych. Od wielu tygodni wypiekam ten chleb codziennie i nie potrzebuję innego. Ale może kiedyś mi się znudzi i zacznę znowu szukać czegoś innego, zobaczymy ;) A tymczasem pewnie skupimy się z Madzią na jakichś daniach obiadowych, albo sam nie wiem na czym ;) Ten chleb w ogóle powstał przypadkiem, jak wszystkie wielkie wynalazki :) Zachciało mi się chleba na zakwasie, a jednocześnie nie miałem za bardzo czasu go zrobić. To znaczy nie mogłem sobie pozwolić na pierwsze wielogodzinne wyrastanie, potem drugie, wcale nie krótsze... Postanowiłem więc z ciekawości sprawdzić co będzie jak chleb będzie wyrastał tylko jeden zawsze szykuję kanapki do pracy dla siebie i dla Madzi. Więc w trakcie szykowania kanapek zacząłem wyrabiać ciasto. Jako, że ręce mam tylko dwie i były mi one potrzebne do robienia kanapek to do wyrabiania ciasta zatrudniłem od wieków już nie używaną maszynę do wypieku chleba. Więc ja robię kanapki, a maszyna wyrabia ciasto. Jak już mi wyrobiła to przełożyłem je do foremki, w której chciałem piec chleb. Przykryłem ściereczką i wyszedłem do pracy. Wracam po całym dniu, a tam ciasto cudownie wyrośnięte, foremka wypełniona po brzegi. No i nie byłem pewien co właściwie z tego wyjdzie. Czy jedno wyrastanie to nie za mało... Ale co było robić... Wsadziłem foremkę do piekarnika i upiekłem chleb. Ten właśnie chleb idealny! Właściwie to nieco skróciłem całą historię, dopiero za którymś razem ten chleb mi się udał :) To znaczy za pierwszym razem ciasto mi tak wyrosło, że aż uciekło z formy, rozlało się po szafce kuchennej. Oczywiście upiekłem ten chleb tak jak pisałem. W smaku był idealny, tylko z wyglądu taki sobie. I potem przez kilka kolejnych wypieków próbowałem idealnie dopasować ilość składników do mojej foremki. Aż za którymś razem się udało, chleb wyszedł dokładnie tej wielkości, której chciałem. Podane poniżej składniki są na taka małą keksówkę, długości 20 cm. 300 g mąki pszennej (najlepiej chlebowej) 180 ml wody 90 g zakwasu żytniego 2 łyżeczki soli 1 łyżeczka cukru Wszystkie składniki wrzucamy razem do miski. Ciasto raczej się nie nadaje do ręcznego wyrabiania, koszmarnie się klei. Dobrze więc będzie jeżeli użyjecie do tego miksera. Mikserem to będzie jakieś 7-10 minut wyrabiania. Albo tak jak ja można użyć maszyny chlebowej. Czegokolwiek, aby wyrobić. Jak dla mnie to i w betoniarce możecie to zrobić :) I wyrobione ciasto przekładamy (najlepiej mokrymi dłońmi) do foremki. Ja swoją keksówkę wykładam papierem do pieczenia i lekko spryskuję olejem (mamy taki fajny olej w sprayu). I zostawiamy do wyrośnięcia na minimum 12 godzin (lub dłużej - w zależności od temperatury). Aż wypełni formę. Robiłem ten chleb już wiele razy i czas wyrastania był bardzo różny. Im cieplej i mniej przeciągów tym szybciej. Ale minimalny czas to 12 godzin. Chociaż zdarzało się (przy niższych temperaturach lub przeciągach), że musiałem i ok. 24 godziny poczekać aż ciasto wyrośnie. Pieczemy 40 minut w 200 stopniach. Po upieczeniu odstawiamy na ok. 20 minut i dopiero wyjmujemy z formy. Studzimy na kratce. A podstawową zaletą tego chleba jest to, że właściwie pasują do niego wszystkie dodatki, co sobie wymyślicie. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć przedstawiających różne warianty smakowe. Jeśli byście chcieli dodać jakieś ziarna to robimy to pod koniec wyrabiania ciasta. Smacznego!
. 6nioz2qihd.pages.dev/3066nioz2qihd.pages.dev/6686nioz2qihd.pages.dev/3976nioz2qihd.pages.dev/1606nioz2qihd.pages.dev/3806nioz2qihd.pages.dev/1296nioz2qihd.pages.dev/5106nioz2qihd.pages.dev/3206nioz2qihd.pages.dev/2936nioz2qihd.pages.dev/9456nioz2qihd.pages.dev/9076nioz2qihd.pages.dev/586nioz2qihd.pages.dev/4546nioz2qihd.pages.dev/8016nioz2qihd.pages.dev/813
kanapki do pracy dzien wczesniej